Wróżki z ul. Rakowieckiej
Jakość służb wywiadowczych ocenia się na podstawie ich umiejętności „wróżenia” ze szpiegowskich fusów (m.in. doniesień agentów) i przewidywania przyszłych wydarzeń. Czy zatem wywiad MSW PRL dostrzegł na czas papieski potencjał krakowskiego biskupa? Czy „ostrzegł” na czas władze PRL? Jak rozumiał istotę myśli i polityki Jana Pawła II?
2020-04-21
W doniesieniach wywiadu MSW bp „Wojtyłło” pojawił się przy okazji swego debiutu na Soborze Watykańskim II. Jawił się on początkowo jako potencjalny przywódca „partii młodych biskupów” przeciwstawianej kardynałowi Wyszyńskiemu, z kolei prymas ze swej strony miał uczynić wszystko, aby zablokować kościelny awans „młodszego konkurenta” z Krakowa.
Konkurent Prymasa Tysiąclecia?
Szczególnie starannie wychwytywano płynące z otoczenia przyszłego papieża doniesienia o konfliktach i różnicach poglądów między kościelnymi środowiskami Krakowa i Warszawy. Nie trzeba dodawać, że podobne dywagacje, nawet jeżeli odnosiły się w części do rzeczywistych różnic poglądów i ludzkich ambicji, były przykładem myślenia życzeniowego ze sporą dawką zwykłych nonsensów. Wywiad MSW dowiedział się zresztą w końcu od swego informatora o ps. „Jacenty”, że kardynał Wojtyła widział w pastoralnych różnicach między Kościołami „warszawskim” i „krakowskim” siłę, a nie słabość, co po otrzymaniu kapelusza kardynalskiego oddał po swojemu, a więc żartobliwie i mądrze: „Przedtem Kościół w Polsce (mając jednego kardynała) był jak drzwi o jednych zawiasach, obecnie te drzwi mają dwa zawiasy i lepiej się otwierają”.
Profesjonalny poziom wywiadu MSW podniósł się dość wyraźnie w latach 70. XX w. Przykładowo w roku 1977 wywiad MSW „wykorzystał informacyjnie” ciekawą opinię wyrażoną przez ks. Tadeusza Pieronka, który w zaufanym gronie naszkicował dzieje przecinających się trajektorii postaw kardynałów Wojtyły i Wyszyńskiego na tle historii Polski i Kościoła w latach 60. i 70. Przyszły papież miał zatem zacząć od postawy umiarkowanej wobec władz PRL, w czasie gdy prymas Wyszyński, zwłaszcza w okresie rządów Władysława Gomułki, pozostawał z nimi w stałym, zapiekłym konflikcie. Później, w pierwszej połowie rządów Edwarda Gierka, obydwaj polscy kardynałowie mieli stworzyć „wspólny front”. W końcu umiarkowana stała się polityka prymasa Wyszyńskiego, podczas gdy krakowski metropolita zaostrzył swoją postawę wobec komunizmu, szukając oparcia za granicą i w kręgu rodzącej się opozycji demokratycznej. Wielu współczesnych historyków właściwie się z tym zgadza. W wywiadzie MSW zdawano sobie zatem sprawę z narastania „problemu Wojtyły”, stając jednocześnie wobec przykrego losu wielu przeszłych i przyszłych posłańców (i szpiegów) niosących złe wieści zadowolonym z siebie przedstawicielom władz.
Wokół historycznego konklawe
Byli oficerowie wywiadu MSW twierdzą, że z góry przewidzieli, zaskakujący dla świata, werdykt konklawe. W archiwum wywiadu MSW brak jednak podobnej „historycznej” notatki z października 1978 r. Co nie oznacza, że nie było żadnych informacji o możliwym papieskim awansie krakowskiego kardynała. Pojawiały się one np. w doniesieniach osławionego agenta Andrzeja Madejczyka „Madery”. Dostrzeżono też „kościelną akcję promocyjną” na rzecz kardynała Wojtyły, prowadzoną przez jego przyjaciół z bp. Andrzejem M. Deskurem na czele, ale nie do końca kojarzono ją z następstwem po Pawle VI. Od innego agenta o. Józefa Penkowskiego „Konrado” dowiedziano się nawet, że sam Wojtyła, tuż przed „swoim” konklawe, napomknął, że spodziewa się wyboru „kardynała kurialnego o powołaniu i doświadczeniu duszpasterskim”, aczkolwiek zastrzegł, że „wracają również koncepcje wyboru cudzoziemca”. Czy myślał też o sobie, tego się już nie dowiemy.
W ostatniej notatce wywiadu MSW wysłanej do władz PRL przed historycznym „Habemus papam” nie ryzykowano z podawaniem żadnych nazwisk, chociaż w materiale, na którym była ona oparta, przygotowanym przez kpt. Krzysztofa Siwka „Como” z rzymskiej rezydentury, znajdował się „tytułem rejestracji” passus, w którym była mowa o tym, że kandydatura Wojtyły jako reprezentanta „głęboko katolickiego narodu” jest wspierana przez wpływowych kardynałów Johannesa Willebrandsa, Franza Koeniga i Narciso Jubany Arnau, przy czym odpowiada ona „idealnemu portretowi papieża – młody, zdrowy i z wyrazistą twarzą”. W tym przypadku ostrożność (wynikająca z błędnego „obstawienia” przez wywiad MSW kandydatów na konklawe z września 1978 r.) okazała się złym doradcą. W efekcie kluczowa informacja wyprzedzająca nie dotarła do kierowniczych gremiów PRL i co za tym idzie – 16 października 1978 r. panowały w nich szok, zdziwienie i zaskoczenie.
Wywiad wobec polskiego pontyfikatu
Wypada uczciwie zauważyć, że w szeregach samych funkcjonariuszy wywiadu MSW zajmujących się Janem Pawłem II panowały daleko idące różnice poglądów. Rozciągały się one od jawnej fascynacji papieżem Polakiem i jego myślą społeczno-polityczną zmierzającą do przezwyciężenia „podziału Europy” (przykładem był tutaj por. Adam Szymczyk), poprzez postawy mniej lub bardziej wyważone w duchu specyficznego „profesjonalizmu”, aż po fanatyczną niechęć „osobistych wrogów Kościoła”.
Paradoksalnie, za czasów Jana Pawła II, dzięki rosnącemu polskiemu lobby w Watykanie, zwiększyły się możliwości wywiadu MSW. Nastąpił wzrost liczby pozyskiwanych informacji i poprawa ich jakości. Te dane miały też większe niż uprzednio znaczenie przez wzgląd na rolę Kościoła i osobiście samego papieża w okresie „polskiego kryzysu” lat 80. XX w. i w ogóle w końcowej fazie zimnej wojny. Innym bardzo ważnym polem był kompleks polityki wschodniej Watykanu, w tym odpowiedź na pytanie, na ile Jan Paweł II był kontynuatorem linii wyznaczonej przez poprzedników, a na ile dokonał jej korekty. Trzecim bardzo uważnie śledzonym wątkiem były papieskie pielgrzymki, traktowane nie jako wydarzenia religijne, lecz jako działania polityczne w skali globalnej. Oczywiście ze szczególnym uwzględnieniem trzech kolejnych wizyt w Polsce, ale nie tylko.
Ciekawe zjawisko dało się też zauważyć na polu współpracy wywiadu MSW z jego „bratnimi służbami”. W rozmowach z nimi funkcjonariusze wywiadu MSW wskazywali, że kardynał Wojtyła okazał się dużo bardziej niebezpiecznym przeciwnikiem niż prymas Wyszyński. Do tego jego wybór przypisywali sojuszowi kardynałów niemieckich i amerykańskich. Malowali oni zatem przeczerniony obraz polskiego papieża, przyczyniając się tym samym, choć nie intencjonalnie, do zainicjowania w KGB procesu decyzyjnego, którego dramatycznym skutkiem był zamach na placu św. Piotra.
dr Władysław Bułhak, IPN Warszawa